Komentarze: 3
Zastanawiam się nad osobami które mnie otaczają....zacznijmy od rodziców...niby są ale ich nie ma ...wychowali mnie na bardzo wrażliwą osobę...która widząc bójki i kłótnie...dostawała nerwicy...teraz jest inaczej jestem dorosła...nie przejmuję się nimi...oni sa dorośli jeśli nie idzie im pomóc...nie będę tego robić...druga osoba to mój mężczyzna...jesteśmy razem prawie 4 lata...tyle zgrzytów ile miedzy nami powstało hm...aż śmieszne mi sie to wydaje....tyle razy chcieliśmy to przerwac wyzwolić się z szponów miłości...nie udało się jednak.....mimo 4 miesięcznej przerwy wrócilismy do siebie....czy jestem szczęśliwa......jestem jak kropla więc jestem niespełniona...przyjaciele tak szczerze mam tylko jedną przyjaciółkę...wspaniałą dziewczynę znamy sie od urodzenia..jesli tak można to nazwać...reszta to dobrzy znajomi...ostatnio pracuję na promocji...razem ze swoim chłopakiem ...mamy również promatora który mnie podrywa....kiedy jest blisko mnie jest ciepło....kiedy go nie widzę...jestem szczęśliwa....nie pragnę popełniać błędów które popełniałam..wiem że do zrobiebienia złego jest malutki krok...sztuka w tym by go nie przekroczyć...zaplatałam się w tym wszytskim w miłości zazdrosnej zaborczej w przyjaźni fałszywej....nawet w siebie już nie wierzę ...